Mieszkałam w Szwecji w ekowiosce. Co roku mieliśmy kilka grup młodych ludzi, które przyjeżdżały, mieszkały z nami przez kilka miesięcy, tworzyliśmy razem z nimi wspólnotę.
Zwykle to były nowe osoby, które były zaangażowane w tematy ekologiczne, i kiedy przyjeżdżali na początku patrzyli z zachwytem, z czasem powoli budowało się u nich oburzenie systemem. Dlaczego jest tak dużo plastiku? Dlaczego zamawiamy jedzenie ze sklepu a nie produkujemy na farmie?
Ja na początku też czułam oburzenie? kiedy mówili o problemach i rozwiązaniach. „Czy myślicie, że jesteśmy tutaj głupie, że nie widzimy tych wyzwań? Gdyby to było łatwe to byśmy to zmienili” – brzmiało w mojej głowie. Ale ten proces się ciągle powtarzał, więc utworzyliśmy sobie coś takiego w każdym projekcie jak ewaluacja pośrednia.
Celem tej ewaluacji nie rozwiązywanie problemów, tylko bardziej uświadomienie, że części problemów nie da się tak szybko rozwiązać mając te zasoby, które mamy.
Wykorzystywaliśmy metodę kuli śnieżnej. Każdy sobie pisał problemy, potem uczestnicy rozmawiali w dwójkę, mieli dużo przestrzeni, żeby się wygadać o wszystkich problemach, które widzą. Potem łacziliśmy pary w większe grupy. Za każdym razem? kiedy grupa się zwiększała, musieliśmy priorytetyzować problemy – to oni sami wybierali , które problemy są najważniejsze, aby porozmawiać o ich rozwiązaniu.
Później już w ostatniej części, kiedy oni sami byli w stanie wybrać jakie problemy są w priorytecie, już rozmawialiśmy o rozwiązaniach. Ale nie o takich idealnych kiedy mamy milion dolarów, ale zwykłe rozwiązania, które możemy wprowadzić z tym, co mamy.
To jest bardzo prosta metoda. Wiedzieliśmy zwykle jakie problemy będą wybierać, jak będą je priorytetyzować, tylko że potem, po takiej rozmowie, oni mieli świadomość, że jeśli coś się dzieje nie do końca idealnie, to jest na to powód, i oni sami nie są w stanie wymyślić jakieś doskonałe rozwiązanie, i to rozwiązanie, które jest już teraz? prawdopodobnie jest najlepsze, które możemy wybrać z tego, co mamy.
Więc zwykle po takiej ewaluacji pośredniej mieliśmy dużo mniej oporu od uczestników i dużo więcej chęci włączania się , ale nie z takiej pozycji, że „przyjechaliśmy tu i wiemy lepiej, a wy musicie nam nam tu wszystko załatwić”, tylko z pozycji zrozumienia, że ten system jest trudny, jest wiele pytań do rozwiązania i podchodzimy do tego partnersko.
Natomiast czasami padały bardzo proste rozwiązania, które mocno zmieniały sytuację, i chętnie takie rozwiązania wprowadzaliśmy.